Komentarze: 0
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! APEL !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
PIERDOLENIE O FARMAZONACH NICZEMU NIE SŁUŻY I DO NICZEGO NIE PROWADZI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! PROSZE SIE OGARNĄĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
I w takim oto pieknym stylu powracam do swojej twórczości literackiej, tak wspaniale nagrodzonej nieczytaniem przez nikogo.... Z drugiej strony jednak nie wiem co jest lepsze. Czy jak mi sie tu jakis bezmozg kreci uskuteczniajac swoje krytyczne pozbawione głebszej tresci osądy czy jak moje zycie osobiste jest olewane ... zasadniczo i pobieżnie... ("to my ją nazywamy Nadzieja") Nie bede jednak płakac...... Pozyteczniejszym bedzie jesli moze opisze gdzie byłam jak mnie nie było.
Otóż... ponieważ moja pamięć nie sięga dalej niz do poniedziałku, zacznę własnie od tego dnia. Prawda niestety jest taka ze nie był to dzien pełen wrażeń i na scenariusz do filmu akcji sie napewno nie nadaje. Prędzej do Brigit Jones... co jest dla mnie wysoce żenujące zważywszy ze nie przepadam za lekko przypuszystymi blondynkami w przebraniach królikow.... No bo w sumie kto lubi kroliki? To gorsze bydle niż chomik, a z tym stworzeniem mialam i tak juz za duzo wrazeń.
((((((Będąc sobie młodą, uczeszczajaca do szkoły podstawowej dziewczynka, niewyjasniona i blizej mi nie znana przyczyna popchneła mnie w strone zakupu tegoż urodziwego szczura. Nie wiedziec czemu poczyniłam zakup z niebylejaką radoscia. Jak wiadomo nigdy nie mozesz byc pewny co tak naprawde kupujesz w sklepie zoologicznym..... przygarniasz jaszczurke - rosnie krokodyl, miniaturke krolika - rosnie okazaly zajac z ktorego twoja babcia niebawem przygotuje smaczny pasztecik, litujesz sie nad szczeniaczkiem - a tu... niedzwiedz, z kotka jak mowia pewne żrodła rosną tygryski.... No i jak łatwo sie domysleć chomik równiez niebył najszczesliwiej trafiony w swoj gatunek. Gabarytami dorównywał miniaturze królika.. co znaczy że dość rosły był z niego chomik. I równiez skłonna jestem podejrzewac ze własnie z królikiem był skrzyzowany. Rosły mu na dupsku dłuugie włosy ... takie od 5 do 10 centymetrow, ale tylko miejscami.. miał nadzwyczaj długie zeby krorymi zgryzał farbe z kratek i wiercił dziure w kuwetce... Nie to jednak było najstraszniejsze! Gdyby użądzić konkurs na najbardziej agresywne stworzenie na ziemi jestem pewna ze moj chomik (czy jak go tam nazwać) zajałby pierwsze miejsce. Z klatki zmuszona byłam wyciagac go chochelka do zupy i w skurzanej rekawiczce bo zapewne upierdoliłbymi palca, i wkładac go prosto do głebokiego słoika po kiszonych ogorach.... rzucał sie... jebany... dzik! )))))
Pomijając jednak temat gryzoni... poniedziałek sam w sobie nie należał do najciekawszych dni mojego życia ( najciekawszy podobno był pewnego piatku jak twierdza niektorzy.... ale tego nie przyszło mi zapamietac po nadmiarze wodki...) wstałam... poszłam do szkoły... załamałam sie i nabawiłam kolejnego ataku depresji... i wrociłam do domu w kiepskim stanie umysłowym. Spojrzałam w lustro ... i otoż stwierdziłam ze wygladam jak gowno podziurawione widelcem, uzywajac niewybrednego okreslenia. Wybrałam sie wiec do kosmetyczki. Nie było tak strasznie... lezysz... nic nie robish... całkiem przyjemnie. Ale tak pod koniec drugiej godziny zaczyna ci sie nudzic... zaczynasz zmieniac dyskretnie pozycje, krecisz sie.. az w koncu ostatecznie popadasz w skrajny stan wierciawki. Dretwieje ci dupa... machasz stopkami, gadash do siebie, a do zdjecia maseczki jeszcze 15 minut.... w tle łagodna relaksujaca muzyczka przedstawiajaca natralny spiew ptaka w parku.. no i wkurwia cie ten ptak... akurat jak juz nie mozesz wytrzymac to swiergoli jakis wyjatkowo niemuzykalny gatunek drazniac twoje zmysly... zaczynasz powoli zalowac ze to nie prawdziwy ptak a ty nie masz w reku prawdziwej cegły... kurwa. I tak zakonczyłam wizyte w salonie urody.
Wtorek. STRAJK! A co tam... to w koncu stolica!!!! No i stoje na tym pierdolonym przystanku... i co? I NIC!!!! Taksowkarze wszczeli protest przeciwko wprowadzeniu kas fiskalnych. Ja wszystko rozumiem chlopakai ale paralizowac autobusow to juz nie musicie moje drogie!!!!! No i stoje... 45 minut!!! Wkurwiłam sie ..... mysle: pierdole wsiadam w cokolwiek co przyjedzie.. no i wsiadłam. W wyjatkowo zajebiscie bezprzystankowy autobus ktory wywiozł mnie 10 kilometrow w przeciwna strone.... spoko... ja tam sie wcale nie zdenerwowalam. Wracałam czterema autobanami.... ale dojechałam. Przebralam sie i na angielski musiałam wybywac. I znowu do autobusu. Obliczyłam ze przez 3 lata chodzenia do szkoły spedze w autobusie 8 tygodni zycia..... co za marnotrawstwo!!!!!!!!!!!!!!!!!!! na angielskim odprezyłam sie bo niekumalam zupelnie o co chodzi .... no poza tym ze wykładowca nalezy do wyjatkowo sprosnych osobowosci i wszystko mu sie kojarzy...
Sroda.... nie pamietam co bylo w srode... wczoraj była sroda.
Jesli chodzi o sprawe Mojej Milosci to zyje i wszystko u niego wporzadku... tak przynajmnij mysle bo jak do mnie dzwoni to jest miedzy 3 a 5 rano wiec niebardzo pamietam o czym z nim własciwie rozmawiam.... kurde. Ale teskniue sobie....
Sprawy przyszłosciowe rysuja sie juz nieco wyrazniej niz przed wakacjami. Postanowiłam. Bede sie starac dostac na ASP chyba w Krakowie ale to jeszcze dyskusyjna sprawa. Ale przyjamnij jest jakis cel. Tylko motywacji brak........ ale to tez mysle jeszcze sie przemysli.