Komentarze: 0
I swiat sta sie piekniejszy.... momentalnie kolorowy, pachnacy (badz co badz chwilowo moja popielniczka, ale to niczego nie zmienia) Jakiez to bylo proste do diabla! jeden telefon.... jeden wystarczy... ZYJE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! (on) coprawda caly w gipsie kurde mać ale ZYYYYYYJE!!!! cholera... Oczywiscie na wstepie dosta opieprz ze maltretowa moje biedne slabe serce przez prawie tydzien. Siedzialam jak ten wol i czekalam........ i zadzwonil:)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) bozeee poprostu nie moge sie ogarnac. Czuje sie jakby gigantyczny glaz...... glaz kurwa niemalze caly Mont Everest spadl mi z serca!!!!! i smial sie do mnie i wogole:) nieomieszkal oczywiscie zapytac gdzie w tej chwili jest moj pies. Otoz musze wyjasnic ze Moja Milosci ma fobie na punkcie spania w jednym lozku ze zwiezetami domowymi. Wysluchalam sie juz stuuuu tysiecy wykladow na temat bakterii i innych tego typu nie do konca higienicznych opowiastek zwiazanych z psia sierscia:) Ale to juz jest inna historia. Prawde mowiac to nie mam zielonego pojecia gdzie w tej chwili moj pies sie znajduje... nie wiem nawet czy wogole jeszcze znajduje sie gdziekolwiek bo przez ten tydzien zosta delikatnie mowiac olany na calej lini i watpie aby dostal chociaz miske wody. Ale majac na uwadze ze pies w moim zyciu zajmuje tak zwana pozycje numero duo nie czas bylo mi nim sie zajmowac, lecz raczej pograzylam sie w drastycznych domyslach na temat numero uno. Ale juz wszystko jest wporzadku.... jest wrecz bombastycznie cudownie:)))))) Pomijam oczywiscie takie drobne szczegoly jak metrowy gips na jego ramieniu.... i to kurna pewno z jakims stelażem:( Ale poniewaz w chwili obecnej mogabym doszukac sie pozytywnych stron nawet w kupie rozkladajacego sie kompostu stwierdzam ze przynajmniej bedzie mial nauczke.... i nastepnym razem zapanuje nad swoja niepochamowana agresja. Moje skarby do mnie zadzwonily i czuja sie dobrze.... przezywam w tej chwili psychiczny orgazm....... nawet sobie nie wyobrazacie jak dobrze sie poczulam.
Nawiazujac jednak do orgazmow. Biorac pod uwage przyjemnosc tegoż stanu i nieopisana radosc z niego plynaca nie wspomiajac juz nawet o samej drodze do tego "szczytnego"(:)) celu, zaczynam powoli odczuwac jego brak. Co oczywiscie jak wiadomo nie jest zwiazane z wielkim szczesciem z tego plynacym. Mysle nawet... to znaczy opierajac sie na wlasnych doswiadczeniach, ze jest to stan uzalezniajacy. Ale chyba z tym stwierdzeniem Ameryki nie odkrylam. W kazdym razie zaczynam odczuwac pewne objawy zblizone nieco do glodu nikotynowego. Wspolna cecha tych obu stanow jest to, że w pewnym momencie zaczynasz myslec tylko i wylacznie o tym i niczym (mowiac niczym mam na mysli bezwzgledne zupelne NIC) poza tym. T.Y.M. Oczywiscie nie ukrywam ze jest dosyc uciazliwe. Ale przerabialam to juz nie raz i wiem ze po zbyt durzej jednorazowej dawce czlowiek potrzebuje czasu zeby sie przestawic. Tak wiec radze sobie dzielnie... na razie....
::::::::;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))) KURDE JEST POPROSTU GIT:))))))))))))))))))))))))))))))))))))